sobota, 30 stycznia 2016

Sophin Gellac 648 w skromnym wydaniu

Cześć Dziewczyny!

Piszę dziś post po małych przejściach. Belgijska dedykuję go Tobie! :) Ze trzy godziny po tym jak pochwaliłaś mój kształt paznokci, miałam zderzenie ze ścianą :D Pozazdrościłaś hihihi
A druga sprawa to wczoraj natrzaskałam mnóstwo fajnych fotek, a dziś niechcący usunęłam. Złość przeszła, wiec piszę. :)

Przybywam dziś, żeby napisać kilka słów o lakierach Gellac od Sophin. Przygotowywałam się do tego od poniedziałku, a zdjęcia robione dziś. Także o jakości i trwałości mogę już co nieco napisać.

Wybrałam najjaśniejszy kolor jaki tylko był, żeby nie rzucał się w oczy w pracy, a jednocześnie żebym mogła lepiej go przetestować. Lakier, który zaprezentuję to Sophin 648. Jest to jaśniutki róż. Bez światła prawie niewidoczny, ale po odbiciu nadaje perłowy efekt. Wydaje mi się, że do french manicure byłby idealny.

Jeśli chodzi o samo malowanie, to niczym nie różni się od innych lakierów tej marki. Jest tak samo rzadki i równie dobrze się nim maluje. Top także idealnie się nakłada. Nie jest glutowaty i mam nadzieję, że nigdy taki się nie stanie, bo schnie ekspresowo i nadaje idealną gładkość.

Sam kolor nie jest z tych co lubię, ponieważ perły nie są w moim stylu, ale i tak jestem zadowolona. Po pięciu dniach noszenia nie mam widocznych odprysków. Na środkowym paznokciu widać "uszkodzenie mechaniczne", ale to po złamaniu paznokcia. Na jednym też odstała mi cieniusieńka warstwa topu. Tak jakbym zerwała cienką folię z paznokcia. Ale gdybym chciała Wam teraz powiedzieć, na którym to było to za Chiny tego nie dojrzę.
Nie wiem czy to wynika z tego, że wybrałam jasny lakier i nie widać ścierania się czy te lakiery naprawdę są dużo trwalsze. Wydaje mi się, że jedno z drugim.
Plus też za to, że mimo piłowania i skrócenia wszystkich, lakier trzyma się tak samo jak pomalowałam go przed połamaniem.

Pomalowałam pazurki od razu mojej mamie - również w poniedziałek. Bo wiecie, ja nie należę do tych pedantycznych - także mniej moczę, zmywam, sprzątam itd. :)
Mi większość lakierów trzyma się dość długo. U mamy są widoczne odpryski. Tłumaczę sobie to chyba tym, że długo nosiła akryle i ma nierówną płytkę. Namówiłam ją, żeby jakiś czas zadbać o swoje :)

Mimo to polecam ten produkt!








A teraz moje zdobienie wykonane do zdjęć na potrzebę tego posta. Także nawet nie zdążyłam ponosić. Wyszło skromnie, ale ostatnio tak lubię :) 









Dziękuję Sophin za umożliwienie mi testowania swoich lakierów <3




Użyłam:
różowy perłowy Sophin Gellac nr 648
biały do stempli Konad
top Sophin Gellac UV top coat
plytka Bundle Monster 404 









11 komentarzy:

  1. śliczne zdobienie, takie delikatne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba to delikatne połączenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba to delikatne połączenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się ta seria lakierów :) a ten żelowy top jest moim totalnym ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze stemplami wygląda genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam lakier to nie moja bajka ale jako baza pod zdobienia to strzał w dziesiątkę, no i piękne mani. Super, że namówiłaś mamę na dbanie o paznokcie, pokaż też co u mamci zmalujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie pomalowałam trzech warstw lakieru. Zrobiłam tak jak napisali na ulotce :) Dwie plus top.
      Oj nie wiem czy będę robić zdjęcia mamie :)

      Usuń
  7. piekne, delikatne i zmyslowe- super!

    OdpowiedzUsuń
  8. O fak xd no to teraz wyjdzie, że ze mnie czarownica ;p szkoda paznokcia, no ale odroście :D Co do zdjęć - a próbowałaś odzyskać? Polecam program Recuva - zawsze odzyskuję za jego pomocą zdjęcia, które niechcący usunęłam, jest mega prosty w obsłudze no i darmowy :) A stemplowanie na tej perełce wygląda bardzo ale to bardzo ślicznie <3

    OdpowiedzUsuń